Wezwany na miejsce patrol policji wyjaśniał, co dokładnie się stało. Starsza pani szczęśliwie trafiła do rodziny. Wcześniej jednak sama postanowiła wrócić ze szpitala, a to nie był dobry pomysł, bo sytuacja obrała nieoczekiwany obrót. Gdyby nie taksówkarz…

Cała historia miała swój początek wczoraj (03.04) około godz. 19.00, kiedy zaopatrzona w szpitalu kobieta wezwała taksówkę, by wrócić do domu. Była „lekko” ubrana, w piżamę i zarzuconą na nią kurtkę. Nie miała przy sobie pieniędzy, ale uzgodniła z taksówkarzem, że później się rozliczą. Kurs był na teren Gniewkowa. Gdy dojechali na miejsce, kobieta wysiadła przed budynkiem, a taksówka odjechała. Nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie to, że kierowca, aby wrócić na trasę do Inowrocławia postanowił zrobić po Gniewkowie spore koło. Przypadek? Przeczucie? Chyba tak miało być.

Przejeżdżał bowiem ponownie obok budynku, gdzie wysadził kobietę. Zauważył, że ona tam siedzi na ziemi, nie weszła do domu. Zatrzymał się i zainteresował całą sytuacją. Kobieta powiedziała, że nie ma kluczy do domu, drzwi są zamknięte i nie ma też obecnie kontaktu z rodziną. Taksówkarz nie czekał, skontaktował się natychmiast z numerem 112. Na miejsce dyżurny z Inowrocławia skierował patrol z miejscowego komisariatu. Wszystko się szybko wyjaśniło, bo kobietę miała ze szpitala odebrać rodzina. Niecierpliwość jej jednak wzięła górę i sama postanowiła wrócić do domu. Po przyjeździe policjantów zaopiekowała się nią chwilowo sąsiadka, a wkrótce też miała tam przybyć zatroskana córka.

Historia ta ma pozytywne zakończenie. Szczególne wyrazy uznania należą się taksówkarzowi Panu Tomaszowi z Inowrocławia, który zatroszczył się o los kobiety. Brawo!

 

Autor: asp. szt. Izabella Drobniecka
Publikacja: asp. sztab. Izabella Drobniecka