Parasol był najbardziej deficytowym towarem podczas dożynek w Pakości. Ale jednocześnie wszyscy rolnicy mówili zgodnie: Dobrze, że wreszcie pada. Ziemia czekała na deszcz.

Mimo kapryśnej pogody możemy śmiało zaryzykować tezę, że przez plac przy ul. Barcińskiej przewinęło się tysiąc, może nawet dwa tysiące osób. Jedni przybyli wczesnym popołudniem, aby uczestniczyć w mszy świętej. Inni nastawili się na zabawy i tańce.