W sobotę, korzystając z pogodowego okna, grupa inowrocławian ruszyła ulicami miasta śladami Jana Kasprowicza.
Droga wiodła z Muzeum przy Solankowej przez Zofiówkę, gdzie spacerowicze wsłuchiwali się w „snujący się wiatr po polu, wleczący się pośród żyta”, i w szczekanie Smoka, o którym Jan Kasprowicz czule pisał „Kochany psie, niesforny, młody, biały Smoku”. Tuż obok furty wiodącej na stary żydowski cmentarz spotkali Szmula Zadka, skupującego zajęcze skórki, znanego z rysunków małego Janka.
Na ul. św. Mikołaja, stojąc w cieniu nieistniejących domów, w których pomieszkiwał gimnazjalista Jan Kasprowicz, nazywany przez kolegów to Kasprem to Karpiem, wysłuchali „Poranka”, debiut poetycki Jana opublikowany w „Lechu” 2 lutego 1878 r. Recenzja wiersza zamykająca się w słowach „Zdaje się, że Pan posiadasz jeszcze za mało wprawy i wykształcenia poetycznego” miast radości wzbudziły rozpacz w młodym poecie, skutkująca próba spalenia dotychczasowego dorobku. Rękopisy nie płoną, tym razem za sprawą oddanych przyjaciół ratujących płonące zapisane kartki.